Placek z wiśniami?
Dziesięć
lat temu, po siedmiu latach zbierania artefaktów należących do
Homo
erectusa zasiadłem
do ich opisu. Tak długo, bo było ich tak wiele, bo musiałem mieć
pewność i powtarzalność. A o powtarzalność trudno skoro każde
ze znalezisk wykonywane było przez innego osobnika. To nic, że
każdy z nich usiłował zrobić taki sam wypiek mięsa czy ciasta.
Robili je z takich samych materiałów ale w różnych warunkach.
fot. 1, 2. Widok ogólny i przełom skamieniałego placka kukurydzianego. Zbyt szybkie nagrzanie ciasta w komorze grzewczej spowodowało rozwarstwienie placka.
Po latach dotarłem do znaleziska podobnego do
opisywanego wcześniej, sfotografowanego i opublikowanego, nie wiem
gdzie i kiedy. Ale udało mi się odnaleźć zdjęcia.
fot. 3, 4. Widoki ogólne skamieniałego placka kukurydzianego.
Nowe znalezisko jest tożsame i nietożsame z
poprzednim, znaczy powtarzalne w wyrobie choć nie do końca - to
właśnie warunki wykonania wypieku, przepisy i receptury, których
nasz przodek przestrzegał o ile zapamiętał.
Bo właśnie te warunki wypieku, w obu przypadkach w
komorze grzewczej zadecydowały o wyniku zdobytej wiedzy i włożonej
pracy.
A piszę o tym gwoli przypomnienia dotychczasowych
wiadomości wzbogaconych o komorę grzewczą i proces SHS, proces
powstawania skamieniałości. O wiedzę ciężko zdobytą, której to
nie miałem na początku mojej wyprawy w przeszłość.
Bo w obu opisywanych wyrobach mamy do czynienia z
procesem SHS przebiegającym w przyspieszonym tempie w komorze
grzewczej, pod wpływem wysokiej temperatury. A nie w powolności
swojej, w izolacji od środowiska, jak na definicję procesu
przystało przez dziesiątki i setki tysięcy lat.
Technologia oparta na rozkładzie wstęg białkowych,
łańcuchów tłuszczowych i cukrów w bardzo krótkim czasie (kilka
minut lub dłużej, zależnie od wyrobu) wymagała pośpiechu.
A jak się człowiek spieszy - przecież wiecie;
gotujecie, smażycie i pieczecie. Obowiązuje zasada - zarumienić
ale nie przypalić. Żeby węgiel organiczny nie wydostał się na
powierzchnię wypieku. Żeby nie "spalić".
Tak było i w tych przypadkach; placki kukurydziane
smażyły się (piekły) w komorze grzewczej i oba przypaliły się
od góry od gorących spalin. Obydwa placki leżały spodem na płycie
grzewczej. Obydwa nagrzewały się zbyt szybko
powstawała skorupa, w środku której powstawała pustka (szpara) lub zakalec. Jego
temperatura nie przekraczała nawet temperatury ścinania się białek
roślinnych.
Przegrzane, nie nadawały się do ugryzienia, można je
było co najwyżej złamać.
To i były złamane ale do jedzenia się nie nadawały,
bo były twarde z wierzchu i surowe w środku.
W tytule stoi znak zapytania, bo pytam sam siebie;
- czy obiekt drugi jest nadziany wiśniami, czy są to bąble
ciasta na powierzchni górnej od zbyt wysokiej temperatury. Ale
czerwony kolor występujący na dnie zakalca każe mi domyślać się
ściekającego soku wiśniowego.
Ciąć znaleziska nie chciałem, zawsze przestrzegam
świętości jaką jest artefakt. Daleko mi do łupania lub cięcia,
jeśli już to nabywam cudze a obrobione.
fot. 5. Widok przełomu z zakalcem i śladami zębów gryzonia w zaznaczonym obszarze.
fot. 6. Powiększenie na zakalec, obecnie skała ilasta, czerwony osad może wskazywać na sok wiśniowy.
Obydwa wypieki znalazły się w gruncie, w izolacji od
środowiska, w warunkach prawidłowego przebiegu Procesu SHS na wiele
lat.
W obydwu przypadkach na powierzchniach zewnętrznych
proces SHS dobiegł końca, powstał kamień. Zawartość środka
wypieku, zakalec, to proces SHS przerwany w fazie miękkiej
(rozkładu białek) i jako przerwany spowodował powstanie jasnej
warstwy a po latach skały ilastej.
Powrót do wypieków Homo erectusa pozwala mi na
obalenie kolejnego mitu.
Wielokrotnie spotykam się ze zdaniem, że to co robię
jest niemożliwe, bo Homo erectus walczył o przetrwanie, o
jedzenie.
Owszem zasiedlał całą Europę, wędrował wciąż
dalej i dalej za jedzeniem. Ale czasami wędrujące grupy
zatrzymywały się znajdując dogodne warunki do życia i
wystarczającą ilość pożywienia.
A te na Ziemi Niczyjej i w innych miejscach całej
Polski w Plejstocenie były sprzyjające. Gorący ale nie za gorący
klimat, żyjące jeszcze wielkie ssaki i flora obfita w ziarno i
owoce w rozległych dolinach i na wyżynach pokrytych lasami i
sawanną. I co najważniejsze z dostępem do wody w strumieniach i
rzekach.
Trafił do wymarzonej krainy i tu postanowił pozostać tym bardziej,
że zatrzymywała go obfitość gromadzonych zapasów. Przetrwał tu i to godnie przez niemal milion lat. A że
myślał, to i nawymyślał.
Tymczasem uczeni koledzy zbierają kawałki krzemieni,
podkreślam sztucznych krzemieni. Mają sporządzone mapki ich
występowania, rozrzuconych po polach, w miejscach o promieniu 20-50 m.
To nie są krzemienie obtaczane przez czoło lądolodu.
Ich krawędzie są ostre tak, jak były połupane. Nie ma na nich
nawet rysy z obtaczania, bo leżą tam, gdzie je nasz przodek wykonał
i połupał a Lądolód zasypał - w siedliskach.
Mapy występowania tych krzemieni są mapami okolicznych
siedlisk Homo erectusa w całej Polsce, ot i co.
foto autor prof. s.
Roman Wysocki
18.08.2020 Bystrzyca
k.Wlenia
Prawa autorskie
zastrzeżone.