Translate

Ślady jedzenia 1.



Ślady jedzenia.
fot. 1. Skamieniała porcja mięsa ugotowanego w formie glinianej;
Obszary wskazane to ślady jedzenia porcji;
1 - obszar nacięcia, z lewej ślady otwarcia mięsa i robaków,
2 - cały bok porcji zjedzony za pomocą odłupka,
3 - ślady dziobania szpatułką,
4 - obszar nacięć na brzegu porcji, od góry.  Tak zaczynało się jedzenie całego boku jak w obsz. 2,
5 - te i inne ślady, to ślady robactwa.
Opisując naszego przodka w kolejnych esejach odłożyłem kamienie wygrzebane przy tej okazji z materiałów, a niektóre specjalnie przytargałem z gór na własnych plecach.  Bo zarówno drobnica jak i duże sztuki swoją wagę mają a nie sposób zastawiać ich w górach.  Do tych dużych należał 5-cio kilogramowy kamień, znalezisko porcji gotowanej a spożywanej przez Homo erectusa.
Kontynuując naukę czytania skamieniałości przedstawiam ślady naszego przodka pozostawione podczas jedzenia na wielu „kamieniach”.
fot. 2. Na całej powierzchni górnej widoczne ślady pobierania szpatułką (łyżeczką), odrywania kęsów od powierzchni.
Okres IV z użyciem ognia 1mln. – 400 tys. lat p.u.
Waga porcji w kamieniu 5 kG, w naturze ok.3kG.
Wymiary skrajne – 22x19 cm., wysokość (grubość) 8 cm.
 http://czarnyroman.blogspot.com/p/blog-page_11.html
Porcja po ugotowaniu wyjęta z zimnej formy była spożywana ostrym odłupkiem.
Spożywana na sposób właściwy jedzeniu jabłka za pomocą noża.  To znaczy, że wystarczyło wbicie odłupka w miękkie mięso, przytrzymanie kciukiem i oderwanie kęsa.  Mięso po gotowaniu było na tyle miękkie, że wystarczało je podważyć, aby oderwać od porcji i wprowadzić do ust.  Ale dotyczyło to osobników dorosłych, bo dzieci nie używały odłupków.  Sztućce do spożywania gorącego mięsa z formy przez dzieci prezentowałem na końcu cyklu „Jak Homo erectus garnki lepił”.  Były wśród nich szpatułki (łyżeczki) lepione z gliny i suszone przy ognisku, oszlifowane odłamki kości i drewniane drzazgi i zamieściłem je w eseju na fotografii.

fot. 3. Ubytek współczesny, od lemiesza - obszar 2 .  Materiał jednorodny, przełom nieregularny, śladów uwarstwienia kamienia brak.
1 - fragment robaka skamieniałego wraz z porcją. 
Znajdując w polu kamienie połupane lemieszami, na pierwszy rzut oka miałem wrażenie, że ten kamień też został potraktowany.  Dopiero w domu po oczyszczeniu, umyciu i wysuszeniu okazało się, że to nie są ubytki na skutek uderzeń.  Okazało się, że to wcale nie jest przełom kamienia, bo kamień nie jest tak uwarstwiony, jak to widać na zdjęciu.  Skamieniałe gotowane mięso po obróbce termicznej ma w miarę jednorodną strukturę.  Widoczne ubytki powstały podczas jedzenia, podczas pobierania kęsów mięsa odłupkiem. 
Na kamieniu znalazłem też dwa ubytki od uderzeń lemieszem, współczesne.
Ale struktury otwartego kamienia w tych miejscach są nieregularne, materiał w przełomach jednorodny bez żadnych uwarstwień.
fot. 4. Wyjedzony bok porcji na całej szerokości, obszar 1.  Od góry odłupek wbity w mięso, przytrzymany kciukiem i oderwany.  I tak warstwa po warstwie w dół.
Obszar 2, widoczny współczesny ubytek, uwarstwienia brak.
Obszar 3, skamieniałe nieczystości po robakach. 
Prezentowana porcja mięsa gotowanego w formie glinianej ma swoją historię, podręcznikowy i czytelny zapis spożywania gotowanego mięsa odłupkiem przez rodzinę naszego bohatera Homo erectusa.
Dzięki temu mogę zapoznać Czytelników z kolejnymi fazami konsumpcji.
Faza 1.
Obszar zaznaczony nr1 na fotografii ilustruje fragment nacięty odłukiem ale nie oderwany od porcji.  Ubytek powstał długo (kilka tygodni) później, odpadł od porcji.  W tym czasie na krawędzi nacięcia buszowały robaki zwabione zapachem otwartego mięsa.  Lewa krawędź nacięcia pokryta jest śladami żerowania lub składania jaj przez owady.  Ślady i fragmenty robactwa widoczne na całej porcji, nawet od spodu.  Niektóre skamieniałe razem z mięsem zachowały się w większych fragmentach ale przepadły w czasie czyszczenia.
Faza 2.
Obszar nr4, pierwsze, górne nacięcie odłupkiem oderwanie kęsa od porcji i degustacja.  Nacięte mięso było przytrzymane kciukiem i oderwane od całości.  Drugie, dolne nacięcie i oderwanie kęsa, bo posmakowało.
Faza 3.
Obszar nr2, bardzo smakowało, bo została zjedzona cała ściana tej gotowanej sztuki mięsa.  Powtarzane były cięcia i odrywanie od porcji kolejnych kęsów zarówno na szerokości jak i stopniowo w dół.  Odcinane były kolejne kęsy na szerokości po odkryciu kolejnego „stopnia” na porcji.
Faza 4.
Próby dziobania szpatułkami (tępymi) nie powiodły się ale pozostały chaotyczne ślady próbowania mięsa przez dzieci.  Zapewne zostały nakarmione przez dorosłych kęsami oddzielonymi za pomocą odłupka.
Porcja była dobrze ugotowana i dopilnowana, prawdopodobnie w formie glinianej wyposażonej w zawór i musiała smakować.  Porcję spaloną w czasie gotowania też prezentuję na fotografii.  Tu zawór zatkał się, forma wybuchła, pękła a tłuszcz wokół mięsa zapalił się.  Widoczny na fotografii spalony tłuszcz przesycił swym gorzkim smakiem i obrzydliwym zapachem dwa kilo dobrego jadła.
fot. 5. Zbliżenie;
1 - obszar, chaotyczne próby pobierania z wierzchu porcji.
2- ślady odcinania mięsa z boku porcji i od góry, mięso cięte odłupkiem zasklepione.  
Dziesięć miesięcy temu opisywałem jak Homo erectus oblepiał gliną mięso przygotowane do gotowania.  Opisywałem to w 6-ciu odcinkach, esejach cyklu „Jak Homo erectus garnki lepił”.  Oczywiście, że miałem na myśli gliniane formy ale, kto by to wtedy zrozumiał.  Tajemnicę ujawniłem dopiero w czwartym eseju.  Cykl napisałem, obfotografowałem eksponaty i opublikowałem.  Byłem nawet zadowolony z własnego odkrycia aż znalazłem tę porcję.  Swoją wielkością obaliła wszystkie opisane przeze mnie procedury oblepiania gliną, suszenia formy i gotowania w ognisku.
No bo jak tu manewrować wielką bryłą mięsa podczas oklejania kolejnymi plackami z wyrobionej gliny.  Po oblepieniu z góry trzeba było mięso obrócić, żeby obłożyć je gliną z drugiej strony.  Fragmenty gliny po bokach odeszły by od mięsa, wszystko by się posypało.  Podobnie byłoby z suszeniem formy, po wysuszeniu czy to boku czy spodu podczas obracania w stronę ognia.  Nie wysuszone jeszcze fragmenty gliny mogły poluzować się i poodpadać plackami.
Pozostałem na długi czas z nie wyjaśnionym.  Wyjaśniło się dopiero teraz, kiedy sięgnąłem po porcję do sfotografowania.  Na zdjęciach zauważyłem wyraźne spłaszczenie, wyraźny spód porcji odróżniający się od wolnej od nacisków górnej powierzchni porcji.
fot. 5. Obszar 1, ślady robaków.  2 - fragment skamieniałego robaka.
Nie wyjaśnione pytania są jak bumerang, wracają do głowy, która je wymyśliła.  Wszystko dało się wytłumaczyć.  Olśniło mnie, bo nasz przodek posłużył się płaskim kamieniem nieco większym od porcji.  Na kamieniu ułożył kolejne porcje wygniecionej gliny, placki.  Pokleił je jeden z drugim i na tak przygotowanym spodzie formy ułożył porcję mięsa.  Teraz bez trudu dokładał kolejne placki gliny po bokach i na końcu od góry.  A wszystkie kolejne placki zagniatał jeden do drugiego na krawędziach styku zgodnie z technologią lepienia form.  Po zalepieniu całości zalepione w glinie mięso wraz z płytą kamienną zostało wstawione do małego ogniska lub na brzegu dużego.
Płyta powoli nagrzewała się a od niej wysychał spód formy, boki i góra formy wysychała powoli na wolnym ogniu.  Nasz przodek kontrolował przebieg suszenia formy, bo glina jaśniała podczas suszenia.  Żeby schła równomiernie, obracał płytę z formą do ognia lub odsuwał.  Forma musiała być wysuszona równomiernie, aby nie pękła w wysokiej temperaturze.  Dopiero wtedy została wsunięta (wstawiona) w duży ogień lub w żar dużego ogniska wraz z kamienną płytą.  Zobaczyłem to dopiero na fotografiach i jest mi lżej, bo pozbyłem się istotnych wątpliwości.  Porcja ma wyraźny kształt niekoniecznie okrągłego bochna chleba, płaskiego od spodu, kulistego od góry, co było do wyjaśnienia.
fot. 6. Widok porcji od dołu;
1 - ślad powięzi pomiędzy grupami mięśni na całej długości porcji,
2 - kuliste wgłębienia na spodzie i po bokach porcji, charakterystyczne ślady gotowania pod ciśnieniem w formie. 
W przykładowej porcji jest wskazówka dla uczonych całego Świata.
Na jednym ze zdjęć pokazuję kuliste wgłębienia na powierzchni, kilkumilimetrowe dołki na powierzchni.  Ten widok muszą sobie uczeni zakonotować w rozumie.  Są to ślady gotowania mięsa w formie glinianej.  To ślady tłuszczu gotującego się na powierzchni porcji pod wysokim ciśnieniem pomiędzy porcją i ścianami formy glinianej.  Odłamki formy po ugotowaniu mięsa przesycone tłuszczem a później krzemionką wyglądem przypominają żelazne i zardzewiałe odłamki pocisków.
Forma otwarta po ostygnięciu, bo na mięsie wyjętym z formy otwartej na gorąco byłyby jeszcze punkciki, dziurki.  To ślady otworów, którymi z gorącego mięsa uchodzi para wodna i cała pachnąca gorącość.  Stąd i nazwa Ka-fu przynależna gorącej porcji mięsa.
I niejednokrotnie te wgłębienia i dziurki występują na całej powierzchni zewnętrznej gotowanej porcji.  Tym to sposobem można odróżnić blado różowe  kamienie z gotowanego mięsa od otoczaków i skał. 
Jako początkujący profesor, bo doktoratów już się w polu nazbierałem, mam ambicję napisania podręcznika dla początkujących uczonych i niniejszym właśnie to czynię.  Ku chwale ale ojczyzna nie ma z tym nic wspólnego.  Robię to na pożytek potomnych uczonych, bo żyjącym może to tylko zaszkodzić, bardzo.


Foto autor                                            Roman Wysocki
31.01.2015 Bystrzyca Górna k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com