Lawa… i inne przetwory.
Nauka (naukowcy) podaje, że ostatnie erupcje wulkanu
Ostrzyca Proboszczowicka miały miejsce ok.17 mln. lat p.n.e.
Dzisiejszymi śladami po tych zdarzeniach jest zastygły rdzeń
magmowy (nek) na szczycie góry i śladowe ilości lawy na polach.
fot. 1, 2. Organy Wielisławickie z daleka i z bliska. Fot. 1, widok ogólny i pogląd na erozję atmosferyczną po odsłonięciu przez lądolód. Na fot. 2 wyłom ściany od strony zachodniej, z lewej. To duże ubytki współczesne.
Proszę zwrócić uwagę na nazwy powstające podczas przemiany materii;
- magma, to materia płynna o temperaturze kilku tysięcy
stopni a pod ziemią, po wypłynięciu i obniżeniu temperatury, w kontakcie z
powietrzem atmosferycznym reaguje, zmienia swój skład chemiczny, zamienia się w
płynną (wypływającą) lawę – zmienia nazwę!
Gdy nie wypłynie, zastyga w cztero, pięcio lub sześciokątne
kamienne słupy tworząc w odsłonięciach charakterystyczne formacje skalne,
- lawa, to materia płynna wypływająca z krateru o
temperaturze ok. 1350 st. C stygnie w kontakcie z podłożem i powietrzem
atmosferycznym, nadal zmienia swój skład chemiczny, reaguje ze składnikami
otoczenia (powietrza i podłoża), aby po schłodzeniu zmienić stan skupienia w
ciało stałe, zamienia się w skałę – też zmienia nazwę!
W składzie chemicznym tych materii dominują krzemiany, stąd
i krzemionka przenikająca spod dna dawnego morza i krzemionka w składzie gleby
na powierzchni po erupcjach wulkanów.
fot. 3, 4. Bomba wulkaniczna, ok. 30 kG. Porcja płynnej magmy wyrzucona podczas wybuchu. Leciała przez kilkadziesiąt sekund. W tym czasie uformowała się kula, w powietrzu zastygała wierzchnia warstwa. Po uderzeniu kula spłaszczyła się, twarda skorupa odpadła. Zachował się talko fragment skorupy w miejscu uderzenia w ziemię. Tu materiał (składniki magmy) dobrze wymieszany.
Piszę o śladowych ilościach, bo zastygła lawa jako materiał kruchy i miękki, została
roztarta w pył przez lądolody. Świadczy
o tym czerwone zabarwienie niektórych pól pośród innych szarych i czarnych
upraw. Na tych czerwonych polach zdarza
się znaleźć fragmenty, kawałki owej lawy, kawałki skał a nawet bomby
wulkaniczne. Pośród tych kawałków
rozrzucone są ciemnoczerwone a nawet bordowe odmiany jaspisów prosto z wnętrza
Ziemi.
Jako osoba obdarzona spektrografem w oczach i dedukcją bez
trudu skojarzyłem pochodzenie tych kawałków skał ze składem piachu i pyłu pod
nogami.
Słuchając miejscowych znawców a zbieraczy dowiadywałem się
latami o czarach marach jakie wyprawiały tu wulkany. Na moje informacje o dnie dawnego morza
stanowczo protestowali. Dla nich to,
wszystko, co leży na wierzchu a pod nogami, jest pochodzenia wulkanicznego. Choć przyznają, że te wulkany wypiętrzyły się
z dna morza.
Nie dociera do zacietrzewionych głów, że dno morza, czyli
warstwy osadowe, wypiętrzyło się wraz z wyrosłymi tam wulkanami.
Znajdując mnóstwo skał osadowych w okolicy, często
pofałdowanych lub skośnych na zboczach dawnych wulkanów, obstawałem przy
swoim. Że po przejściu lądolodu z
działalności wulkanicznej, z erupcji owych wulkanów pozostały jedynie nikłe
ślady. Przyszedł walec i wyrównał a
czego nie wyrównał, to zmielił na piach i pył.
A te spłynęły do rzek i morza wraz z wodą wytopioną z lodowców.
Tłumaczę po próżnicy.
fot. 5. W lawie wypływającej z krateru bywały składniki nie wymieszane. W potokach lawy zdarzały się składniki w czystej postaci - tu bryły zastygłego kwarcu i jaspisu.
Nadal pokutuje teoria gazowa, jakoby znaleziska kwarcowe były pochodzenia wulkanicznego, powstawały z pęcherzy gazów wulkanicznych w lawie na powierzchni lub w magmie zalegającej głęboko pod ziemią.
Jest to możliwe tylko pod bardzo dużym ciśnieniem, a więc
głęboko pod ziemią w żyłach płynnej magmy i dotyczy bardzo wielu
minerałów.
I potrzeba do tego wielu metrów sześciennych gazów
sprężonych pod bardzo dużym ciśnieniem. Tworzą się owszem kryształy a dziur po
gazie ani śladu.
Tylko, gdzie podziała się w tym rozumowaniu fizyka i ile
metrów sześciennych gazowej SiO2, krzemionki, potrzeba do przemiany stanu skupienia;
z gazu w ciecz a następnie w ciało stałe, choćby w kryształ o objętości 1 cm.
sześciennego – gdzie podziały się stosunki objętościowe tych przemian?
Przedostając się przez powierzchnie Ziemi magma i ochładzała
się, i zmniejszało się ciśnienie gazów. Przy
gwałtownym obniżeniu temperatury następowała przemiana krzemionki ze stanu
gazowego w stan ciekły. I w tym stanie
(ciekłym) krzemionka przedostawała się przez grunt dna morskiego. Przenikała dno morza a przenikając osadzała
się w pustkach, dziurach jak również we wszystkiej materii organicznej
pogrzebanej na dnie.
Tam następowało dalsze schłodzenie krzemionki i przemiana płynnej
krzemionki w stan stały, w naturalnej temperaturze i przy naturalnym ciśnieniu. Tej
przemianie też towarzyszy zmiana objętości.
Świadczą o tym pustki obrośnięte na ścianach kryształami t.z.w. „geody”. Krzemionka wypełniająca pustkę, dziurę w
ziemi lub organizm krystalizuje na powierzchniach ścianek wnęki lub na
powierzchniach skóry zwierzęcia.
Krystalizuje od zewnątrz do środka i zdarza się, że przy zmianie stany
skupienia materii w środku zaczyna brakować materiału, tworzy się próżnia. Ten brak materiału i dziura w „geodzie” to
właśnie różnica objętości cieczy a ciała stałego – stosunki objętościowe w
określonych warunkach temperatury i ciśnienia.
Ale dotyczy to tylko zmiany stanu skupienia przy zmianie
płynnej krzemionki w stan stały, te różnice ilościowe są niewielkie ale są
widoczne. To właśnie pustki w geodach i
szczeliny tworzące szczotki krystaliczne.
Stąd pochodzenie zarówno agatów jak i skamieniałości
kwarcowych, i krzemieni powstałych w warunkach naturalnych.
A o skamieniałościach tkanek miękkich – ślimakach
jednotarczowych:
i innych organizmów w esejach, także w tym „Przewodniku”.
Kiedyś wchodziłem na wystawę agatów. Już w drzwiach powitała mnie wielka plansza
ze zdjęciem przecudnego przeciętego i oszlifowanego agatu. Nad kamieniem widniał napis z nazwą związku
chemicznego. Nazwa składała się z 11-tu
wyrazów i powinna pozostać w laboratorium lub w uczonych księgach.
Miała powalać maluczkich na powitanie ale czytający po
trzecim słowie dawali sobie spokój, pukali się w głowę ze słowami;
- Co za uczony kretyn to napisał?
A wystarczyło tylko określenie związku dominującego w
znalezisku lub określającego jego właściwości, skład chemiczny, barwę lub formę
krystalizacji.
Można było nawet opisać go warstwami, przecież agat ma je
widoczne w kolorach i jak najbardziej te nazwy im się należą. Nie, uczony jednym słowem wywalił wszystko,
co wiedział. Może powinien wydać
broszurę z tłumaczeniem, bo na pewno była potrzebna. Miałem z tego naukę: do ludzi trzeba pisać po
ludzku!
Z upływem lat, wyposażony w swoją własną wiedzę (teorię) o
działalności wulkanicznej i skutecznym zacieraniem jej śladów przez lądolód,
szukałem po polach i w górach produktów działalności wulkanicznej. Tymi śladami mogły być wystąpienia skamieniałego
dziś cementu z warstw pyłów wulkanicznych, czarne lub szare skały lub odłamki
lawy powulkanicznej oraz różnych postaci pumeksów.
Pumeksy, jak wiadomo to zwarte ale miękkie skały, zwarte
skamieniałymi powłokami bąbelków gazów wulkanicznych. To znaczy, że nie są to skały, w których
swobodnie i pojedynczo zawarte są pęcherze owych gazów, w widoku przełomu.
A tu nic tylko czerwone pola i czerwone kamienie na tych
polach, fragmenty lawy.
fot. 6. Tak wyglądają przetwory wulkaniczne po zmieleniu i odłożeniu osadu na skarpie w Górczycy. Są pod spodem (czerwone), nad nimi warstwa osadów ilastych (jasnych), to zmielone przez lądolód skały i skałki z podwyższenia wsi Dworek. To co było na wierzchu, lądolód mielił i odkładał w pierwszej kolejności a więc pod spodem.
Jak na złość znajdowałem kawałki skał z luźno rozmieszczonymi pojedynczymi bąblami w masie skały. Bąble nie były upakowane jeden przy drugim, jak w pumeksach. Znajdowałem różnokolorowe kamienie z pęcherzami w środku; szare, zielonkawe, czerwone i bordowe aż po czarne.
Ziemia Niczyja to, jak nikomu nie wiadomo Kraina Wygasłych Wulkanów
ale także, jak też nikomu nie wiadomo, tereny łowieckie i siedliska Homo
erectusa.
Te znaleziska znajdowałem właśnie w siedliskach naszego
przodka, miały kształt placków, bułek, zdarzały się nawet duże i wysokie. Nie mogłem ich identyfikować inaczej, były
jego celowymi wyrobami. Tylko, że ja o
tym wtedy jeszcze nie wiedziałem, jedne zbierałem, drugie notowałem w pamięci,
bo ich stan był katastrofalny. Z czasem
wykluczałem wulkaniczne pochodzenie tych znalezisk, występowały w siedliskach Homo
erectusa, tam i tylko tam.
Pługi sieją zniszczenie na chwałę swoją i Ministerstwa Kultury
i Dziadostwa Narodowego.
Tak napisałem Dziadostwa i każdy, kto mnie czyta, wie, o co
mi chodzi, że zrobiłem to rozmyślnie po latach walki o ochronę terenów lęgowych
Homo erectusa.
W porównaniu z krzemieniami lub skamieniałymi mięsami
naszego przodka, skamieniałe wyroby gotowane nie miały dużych szans na
przetrwanie. Bąble i pęcherze w składzie
kamieni (znalezisk) znacznie osłabiają ich wytrzymałość. Nieliczne w całości lub w kawałkach
prezentuję na stronie.
Co więcej, musiałem zrobić remanent w już prezentowanych znaleziskach,
w wypiekach, musiałem wydzielić te z pęcherzami gazów w środku, jako przetwory
gotowane. Cały czas muszę weryfikować
swoje znaleziska, spostrzeżenia i wnioski.
Nikt nie wytyka mi niczego, bo i skąd miałby wiedzieć cokolwiek?
Jestem pierwszy i ostatni, i nic nie wskazuje na to, że może
być inaczej.
Ale póki co, zanim znajdziecie pierwsze obozowisko Homo
erectusa, na Ziemi Niczyjej natraficie na mnóstwo znalezisk kamiennych –
przetworów wulkanicznych. I warto się pochylić, bo między nimi są agaty,
oczywiście także te pochodzenia wulkanicznego.
foto autor. s. hab. Roman
Wysocki
25.06.2016 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.