Tajemna historia kamieni.
RACHUNEK NIEPRAWDOPODOBIEŃSTWA.
Szczątki przodka.
Przyszło na mnie złe. Nie mogę już chodzić w teren ani
zbierać kamieni. Korzystam z uprzejmości kolegów zbieraczy, kolekcjonerów i
fachowców od obróbki. Ale to odbywa się sporadycznie, i przypadkowo, bo to
wszystko trzeba poumawiać, zorganizować i popłacić. Nie wszyscy są altruistami
a pasje kosztują.
I choć moje wyprawy są przypadkowe, to znaleziska innych
zbieraczy są powtarzalne i zalegają w stosach na podwórzach ich gospodarstw w
magazynach. Naśmiewam się sam z siebie, że zbieram brzydkie kamienie i one tam
są. Kiedy podejmuję ze stosu wielki kawał skamieniałego boczku i mówię co to jest,
pukają się w głowę. Normalka, znają mnie i wiedzą, że się nie obrażę, wiedzą,
że im akurat wolno.
Ale obcych ostrzegam, może to się skończyć śmierciom nagłom
a na dodatek kalectwem.
W moich rozważaniach na temat skamieniałości Paleolitu, na
stronach tych książek rozstałem się z krzemionką jako czynnikiem działającym na
tkanki organiczne a skutkującym skamieniałościami.
Bo jej, krzemionki, obecność w dnie oceanu i później po
wydobyciu się płyty kontynentalnej Europy, wynikała z działalności wulkanicznej.
Była tej działalności nieodłącznym składnikiem we wszelkiej postaci.
A ta ustała, zakończyła się wg różnych źródeł 17 – 14 mln
lat temu i tak jest po dzień dzisiejszy, i niech tak zostanie.
Na szczątki padłych organizmów oddziaływała chemia i to ich
własna chemia organiczna. Dotyczyła rozkładu (denaturyzacji) białek i
niszczenia łańcuchów węglowych w tłuszczach – dotyczyła całej materii
organicznej pozostałej na powierzchni lub w gruncie. Na powierzchni szybko i
skutecznie, w gruncie, w warunkach szczególnych przez kolejne setki tysięcy i
miliony lat.
Zatem wyszczególnię ten proces krok po kroku i w stosownym
czasie;
- śmierć osobnika, mogła nastąpić gwałtownie na skutek
zdarzenia, powolnie w chorobie lub naturalnie ze starości i zużycia organów.
Czas nieodgadniony, od ułamka sekundy po lata.
- śmierć komórek z braku dopływu tlenu i wymiany płynów
ustrojowych.
Czas od kilku minut do kilku godzin. Od (namacalnego) zesztywnienia
wstępnego przez rozluźnienie i następne trwałe zesztywnienie mięśni po kilku
godzinach.
- procesy gnilne, działanie bakterii na szczątki zarówno ich
własnych z procesów trawiennych, jak i głównie z otoczenia.
Zaczynały się już od śmierci nosiciela. I trwały dopóty,
dopóki padliny nie zjadły zwierzęta, mikroorganizmy, pleśnie i grzyby, co do
atomu oprócz kości, bo w ich składzie węglanu wapnia więcej niż związków węgla.
Z takim potraktowaniem szczątków naszego przodka mamy do czynienia w
znaleziskach z Afryki czyli spróchniałe kości i ani widu skamieniałości.
Ale ten proces można było zatrzymać, zwierzyna i Homo
erectus to robili.
Usuwali krew i wnętrzności z ofiary, żeby się wolniej psuła,
zagrzebywały zdobycz w ziemi, żeby odciąć ją od czynników zewnętrznych.
- i tu zaczyna się proces chemiczny najpierw na tkance mięsnej,
później w kamieniu i trwa do dziś.
To było pierwszym działaniem cywilizacyjnym Homo erectusa,
działaniem zamierzonym i skutecznym, bo przetwarzaniem surowca zwierzęcego na
miękki, łatwo przyswajalny pokarm.
Nasz przodek dzielił zdobycz na wygodne porcje i smarował
najpierw rozwodnioną niewyrobioną gliną, później płynną wyrobioną gliną
(septarie!). W tej postaci mięso dojrzewało przez tygodnie lub miesiące.
Kruszało bez dostępu powietrza i bakterii, nadawało się do spożycia.
Po otwarciu glinianej skorupy był to widoczny, bo smaczny i
łatwo przyswajalny efekt rozkładu białek zwierzęcych i rozrywania łańcuchów
węglowych w tłuszczach.
To początek działania chemii organicznej w tkance miękkiej
padłego organizmu, początek procesu rozkładu związków węgla trwał 1 do 2 lat.
Znaleziska skamieniałe samoistnie, otwarte z zalepienia w tamtym
czasie, oddają w kolorach czas dojrzewania. To całe widmo rozszczepionego
światła; od żółci przez czerwień po brąz, ciemną zieleń, kolory ciemno niebieski,
granatowy aż po czerń z widocznymi smugami białych powięzi. Kolory podałem w
kolejności dotyczącej czasu dojrzewania i przydatności do spożycia.
fot.
1. Porcja skamieniałego dojrzałego do zjedzenia mięsa ukształtowana
odłupkiem. Z lewej ubytek. Otwarta z zalepienia po kilku miesiącach i
porzucona. Z wierzchu i na zewnątrz jeszcze szarożółta, jasnobrązowa.
fot. 2.
Znalezisko wyjątkowe, bo po otwarciu skorupy glinianej, po położeniu na
ziemi od spodu porcja dojrzewała dalej na kolor czarny - nielidyt.
fot. 3.
A w środku przełomu czerwone jeszcze, dojrzałe, skruszałe mięso.
Znalezisko obrazuje barwy widma światła w czasie dojrzewania od początku
do końca procesu.
Po tym czasie w zalepieniu pozostaje czarna gąbczasta masa.
Ta, w powolności swojej, kamienieje w zalepieniu przez
następne setki i tysiące lat (?) na nielidyt (!). Proces w kamieniu trwa dalej ale
dalej jest procesem destrukcji, powolnego utleniania węgla w porcjach otwartych
w międzyczasie, czyli wtedy.
Te znaleziska są dziś szarym, beżowym lub zielonkawym
skamieniałym iłem w zalepieniu z gliny.
Znaleziska zalepione w całości ale otwarte współcześnie, są
czarnym bezpostaciowym kamieniem – skamieniałym węglem (?) - nielidytem! Te
ulegają destrukcji, erozji niemal na naszych oczach w ciągu kilku lat w
środowisku naturalnym na powierzchni. Czysty węgiel, aktywny chemicznie,
reaguje z otoczeniem i zamienia się w
zwarty fragment skały ilastej tak, jak te otwierane wcześniej.
fot. 4. Duży, skamieniały połeć mięsa objedzony przez zwierzynę i robactwo, porzucony.
fot. 5. Ale przedtem odcięty odłupkiem dla spróbowania. Ubytek gładki, materiał jednorodny.
fot. 6.
Ubytek współczesny, powierzchnia gładka, na obrzeżach przełomu widoczne
przebarwienia materiału. Skała zwarta, drobnoziarnista ale z czasem
rozpadnie się w luźne ziarna i mechanicznie w pył.
Od początku do końca są to procesy chemiczne na uwolnionych
atomach węgla z białek i z tłuszczów, i z pozostałych pierwiastków z ich dotychczasowych
wiązań atomowych. Procesy, które z geologią nie mają nic wspólnego choć przez
ok. 200-300 tys. lat odbywają się w kamieniu.
Wcale nie przesadzam, po śmierci i w kamieniu nasze
(organizmów) białka i tłuszcze dalej pracują przez setki tysięcy i miliony lat,
tyle że bez naszej o tym wiedzy, bez naszej o tym świadomości.
Pracują na rzecz Natury, aby oddać jej do dyspozycji nasze
atomy i cząsteczki co do jednego. Porządek musi być, rachunek musi się zgadzać
– co pobrałeś ze Środowiska, musisz Środowisku oddać i nie masz na to żadnego
wpływu – na tym polega równowaga w
Naturze.
Oczywistym jest, że opisując kamienie powstałe z tkanki
organicznej, opisuję przypadki szczególne tego RACHUNKU NIEPRAWDOPODOBIEŃSTWA.
Zazwyczaj jest to byle jaki żywot osobniczy i śmierć powolna
lub szybka, i tak samo szybkie atomów oddawanie – rozliczanie tego rachunku,
indywidualnego rozrachunku osobnika z Naturą.
Do obrócenia tkanek organicznych w kamień potrzebne są
właśnie te warunki szczególne – spokój, cisza i izolacja od środowiska, amen.
Bo to tajemna historia kamieni jest.
Po skamienieniu rozkład białek i tłuszczów organicznych w bardzo
długim czasie odbywa się w utajeniu ale ma swoje obrazy w znaleziskach na
każdym etapie tych procesów chemicznych wewnątrz kamieni. Efektem końcowym, ostatnim obrazem tych procesów jest skała ilasta a z niej piach i pył.
Te obrazy są Wam widome na fotografiach, na stronach moich
książek i są Wam znane.
Wyrazu „organicznych” użyłem celowo, bo wyraz dotyczy także
Świata Roślin.
Ten też zbudowany jest z białek (roślinnych) i tłuszczów
(roślinnych) i w funkcji bardzo krótkiego lub bardzo długiego czasu te związki
organiczne zachowują się podobnie do tkanek miękkich i tłuszczów zwierzęcych.
Różnice w skamienieniu znalezisk wynikają z odmiennej budowy
owych związków węgla i różnych pierwiastków wchodzących w wiązania łańcuchów
węglowych i wstęg białkowych.
Na co dzień widzimy ich różnorodność wyglądu a na talerzu
różnorodność ich smaku. I podane procesy dotyczące białek i tłuszczów
zwierzęcych jak najbardziej dotyczą ich (roślin) już od śmierci biologicznej.
Cały Świat naszego przodka obrócił się po opanowaniu i
zastosowaniu ognia.
Skutki pożarów już znał i wybranych pożądał bardzo. Marzyło
mu się zastosowanie ognia w przetwarzaniu żywności a nie tylko jadło na surowo.
Zastosowanie ognia pozwoliło na obróbkę cieplną produktów zwierzęcych i
roślinnych – rozpoznane technologie opisałem na stronach, odsyłam do
poczytania.
Muszę zwrócić Waszą uwagę na to, że pod wpływem temperatury
nasz przodek przyspieszył naturalne
procesy rozkładu białek zarówno zwierzęcych, jak i roślinnych, w temp. ok. 65
st. C następuje ścinanie białek i przetopienie tłuszczów. A powyżej 200 st. C nasz
przodek gotował tłuszcze zwierzęce i dopiero się narobiło – sztuczny krzemień!
Skrócił naturalne procesy chemiczne trwające miesiącami i
latami do jednej, dwóch godzin z użyciem ognia. Jego Świat stanął na głowie,
otworzyły się nowe możliwości.
Na szczęście, nie odbywało się to z dnia na dzień. Każdej z
opisywanych przeze mnie technologii przetwarzania surowców roślinnych i
zwierzęcych dochodził doświadczalnie przez tysiące i dziesiątki tysięcy lat. Z
upływem tysiącleci widział w znaleziskach
skutki działań przodków, widział i dodawał spostrzeżenia. A że myślał, to już
nie moja wina, to wina naukowców
amerykańskich.
Przed laty 15-tu, po pierwszych znaleziskach dotyczących Homo
erectusa znajdowałem następne i
dziwiłem się z czasem, że mam ich coraz więcej. Zadawałem sobie pytanie, skąd
tyle tego?
Dziś i ja, i Wy wiecie, że zamieszkiwał tu przez milion lat
a brzydkich kamieni, spuścizny nikt nie zbierał, no chyba, że na zgadywanki i
dlatego znajduję je u kolegów.
Uczone osoby jeżdżą do Afryki w poszukiwaniu wypłowiałych
kości.
Na Ziemi Niczyjej warunki znacznie różniły się od
afrykańskich a znaleziska dotyczą nie tylko jego osoby ale i osiągnięć
cywilizacyjnych, których w Afryce brak. Bo to był początek drogi do
cywilizacji, która rozwinęła się właśnie tu i w Polsce.
Szczątki przodka.
Ale zasiadając dziś do maszynerii myślałem w jakim stanie
będą znajdowane szczątki naszego przodka – u sufitu wisiała myśl – ktoś znalazł
skamieniałą dłoń. Wiadomość usłyszaną przypadkowo puściłem mimo uszu, nie
dochodziłem, nie wiem nic ponadto. To nie był jeszcze właściwy czas. Ale
użalałem się po kolejnym znalezionym mózgu, że znajdując kawałek, po kawałku,
na złożenie całości życia mi nie starczy.
Sięgnąłem do archiwum - do eseju "Nie tak miało być";
fot. 7. Obraz skamieniałej istoty szarej w czaszce noworodka gatunku Homo erectus.
Od dołu i w prawo do góry skamieniałe fragmenty kości czaszki. W środku
porowata skała, to nie jest wypełnienie! To jest istota szara
przetworzona przez ok. milion lat.
Znając przebiegi procesów chemicznych a nie geologicznych,
mogę podpowiedzieć potomnym czego szukać
należy.
fot. 8 - 10.
Skamieniały fragment nieznanego organizmu. Materiał ilasty -
przetworzona tkanka mięsna pokryta błoną. Na jednym końcu błona
przetarta, na drugim utrącenie od dalszego ciągu. Na powierzchniach
zewnętrznych ślady krwi z uszkodzonych naczyń krwionośnych, ciemne plamy
to ślady glonów i porostów.
W swojej ostatniej a najostateczniejszej postaci
znaleziska przetworzonej i skamieniałej tkanki organicznej mają postać zbliżoną do odlewów gipsowych. Przed dalszym
zniszczeniem mechanicznym i w pył są kawałkami skały drobnoziarnistej, podobnej strukturą do
skały ilastej. Kolor przełomu od białego, beżowego, zielonego po brązowy. Ich
kształt odpowiada kształtowi narządów lub ich fragmentów. Powierzchnia
zewnętrzna fragmentów jest pokryta warstwą - właściwą dla narządu błoną lub skórą z
właściwym jej kolorem cielistym i gładkością, ma wyraźną fakturę.
W znaleziskach wyróżniają się fragmenty kości, bo są
kośćmi, węglanem wapnia w materiale ilastym. W bardzo starych znaleziskach,
sprzed miliona lat te kości wyglądają jak kawałki porcelany.
Znajdując fragment drobnoziarnistej skały ilastej obleczonej
warstwą – błoną , skórą, choćby nalotem, należy zastanowić się 5 razy, czy to
nie przetworzona tkanka organiczna właśnie. Należy szukać kolejnych śladów i
kształtów zamkniętych w kamieniu.
Skąd takie moje spostrzeżenia? Z wielości znalezisk (materiału
porównawczego) a te poddane były skamienieniu i destrukcji w zupełnie innych
warunkach środowiskowych niż szczątki w Afryce. W procesach mumifikacji i
skamienienia duże znaczenie miało Zlodowacenie i woda pozostała z lądolodów. To
mogło zatrzymać procesy chemiczne a długie okresy obniżonej temperatury z
pewnością spowalniały ich przebieg przez dziesiątki i setki tysięcy lat.
W całej Europie były te szczególne warunki sprzyjające
skamienieniu tkanki organicznej.
Na stronach książek prezentowałem skamieniałe mózgi (na
pewno ludzkie – wejścia kręgosłupa od spodu(!), wątroby w częściach i w
kawałkach, i inne podroby niekoniecznie ludzkie. Odsyłam do stron z
fotografiami i opisem;
„Bardzo twarde tkanki miękkie”.
„Trofea”.
I ostrzegam, piszę tam o krzemionce zgodnie z tzw. Nauką ale
zmieniać nie zamierzam. Bo to moja własna historia dochodzenia tajemnic w
kamieniu.
Przedstawię też nowe znaleziska znane tylko znalazcy i
ofiarodawcy; Panu Zygmuntowi z Lubomierza. Czy to szczątki człowieka, czy
zwierza nie będę zgadywał – patologiem ani masarzem (rzeźnikiem) też nie
jestem.
fot.
11 - 13. Skamieniały, obły i poobijany organ niewiadomego pochodzenia. Widoczne
pokrycie błoną i ślady na powierzchni tej błony, fragmenty kości.
fot. 14 - 15. Drugi skamieniały, obły fragment organizmu z fragmentami kości.
A
na deser mam dla Was bochen gotowanego ciasta kukurydzianego
skamieniałego na znaną Wam skałę ilastą. To masa ciasta z roztartych
drobno ziaren
zmieszana z ziarnami grubo gniecionymi z dodatkiem tłuszczu. Po
ugotowaniu dojrzewało do rozpadu przez ok. 400-500 tys lat. To jego
ostatni obraz. Smacznego!
fot. 16 - 17. Widok zewnętrzny skamieniałego, dużego ciasta kukurydzianego, widok z góry na przypieczony wierzch i z boku na przełom.
fot. 19. W podpieczonej powierzchni zewnętrznej i w przełomie dziury; puste po powietrzu uchodzącym z pieczonego ciasta i pełne, wypełnione zgniecionym skamieniałym ziarnem.
Zdradziłem Wam największą tajemnicę kamieni. Ale nie mówcie
nic uczonym, im to zaszkodzić może.
Foto autor s. hab. Roman
Wysocki
10.08.2017. Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.