Skamieniałość Anomalocaris.
Notacje Centrum.
Strona przeniesiona ze strony "Homo erectus - cywilizacja".
fot. 1. Skrzemieniała głowa anomalokaris;
- góra, przód głowy, bez szczegółów,
- dół, odłupany długi odwłok (tułów),
- po bokach odłupania oczu,
- z lewej, w warstwie węglanu wapnia widoczne skamieniałe robaki.
- z lewej, w warstwie węglanu wapnia widoczne skamieniałe robaki.
Prawo w Polsce nakazuje
obywatelom zgłaszanie znalezisk archeologicznych, zabytków, pomników przyrody
i.t.p.
Robię to od lat, na kolejnych
stronach i tej czwartej już strony, zgłosiłem chyba setkę znalezisk, rezerwaty
i całe obszary wymagające ochrony. I co,
i nic, wyszedłem w urzędach na oszołoma, a co niektórzy z Czytelników polecają
mi nawet paranormalne strony internetowe.
Trochę mnie to dziwi, bo nie
zaskakuję nikogo zagadkami. Chyba, że
czytają moją książkę od końca czyli od postu, tego na samym wierzchu strony. Co znajduję, opisuję i wyjaśniam –
edukuję. I robię to z przerażającą mnie
samego konsekwencją, piszę po kolei, tak jak w głowie mam przez lata poukładane
kamienie. Spostrzeżenia przekazywane Czytelnikom
następują po sobie i po kolei. Jedno
wynika z drugiego i czytanie od końca lub wyrywkowo może szokować a na pewno
może zaszkodzić fizjonomii i fizjologii czytającego.
Jeśli piszę o sztucznych
krzemieniach, to powtarzam jak mantrę; krzemienie z tłuszczu, tłuszcze z
gotowania, gotowanie w formach, formy z gliny, mięso z polowania, temperatura z
ogniska a ognisko z iskry, z krzemienia.
I do powstania krzemienia z tłuszczu potrzeba czasu 200
- 300 tys. lat i krzemionki w gruncie.
Ale wcale nie o to chodzi,
chodzi o to, komu trzeba zgłaszać skamieniałości?
Bo komu miałbym złożyć donos
na Homo erectusa, skoro w urzędach i tak nikt nie słucha ani nie
podejmuje działań a Czytelnicy odczytają to jako kolejny wygłup.
fot. 2. Duże fragmenty wypełnień skrzemieniałego odwłoka (tułowia). Duży, jednorodny materiał na narzędzia - obiekt pożądania Homo erectusa.
On to gustował w krzemiennych
wypełnieniach po Anomalocaris. Podobnie
do mnie szukał pilnie, zbierał i stosował jako materiał do łupania ostrych
narzędzi krzemiennych – znaczy znajdował, nie zgłaszał znalezisk a co więcej
niszczył rzadkie w świecie naukowym znaleziska.
O czym uprzejmie donoszę odpowiednim władzom i Czytelnikom a wyimaginowany
widok Anomalocaris jest na stronie Wikipedii.
I nie zamierzam tu nikogo
zaskakiwać ani zadziwiać zagadkami czy tajemnicami. Tym zajmuje się Zakazana Archeologia. W odróżnieniu od niej, moje znaleziska
istnieją, a co znajduję opisuję i dokumentuję fotografiami. Robię to wedle swojej a ograniczonej wiedzy,
przecie paleontologiem też nie jestem.
Skrzemieniałe szczątki
płaszczek lub ślimaków są rzadkością, występują głównie „świecidełka” lub
niejednorodne uwarstwione krzemienie.
fot. 3. Krzemienne wypełnienie odwłoku. Kształt spadającej kropli, na krawędzi na dole wyrastał rząd odnóży. Po bokach, w najszerszym miejscu kropli były płetwy.
W sprzyjających warunkach Anomalocaris
po śmierci zalegał w mule dennym, tam gnił w tężejących warstwach mułu, tam
ulegał rozkładowi na atomy, które przenikały do środowiska. Pozostałą pustkę (dziurę) w mule wypełniała woda
a wodę wyparła krzemionka i to krzemionka skamieniała przez miliony lat w
warunkach naturalnych. To znaczy w
normalnej temperaturze i przy normalnym ciśnieniu. Naukowy nazywają to w warunkach
hydrotermalnych ale oni muszą wszystko skomplikować i nazwać po swojemu, aby
nikt poza nimi nie zrozumiał. Najprostszy
proces geologiczny nazwali słowem tak pokracznym, że aż zakazanym zwykłym
śmiertelnikom. Nie ma go nawet w
Wikipedii!
Jednym słowem skamieniała
krzemionka była czysta, bez żadnych zanieczyszczeń związkami chemicznymi, bo
każdy taki związek tworzył w czasie krystalizacji barwne warstwy lub kryształy,
powodował niejednorodność. A to
dyskwalifikowało krzemień jako materiał do wyrobu narzędzi.
fot.4. Tył głowy, odłupanie
odwłoku. W przełomie widoczne gołym okiem robaczki. Krzemionka
przesyciła gnijący organizm. Na zewnątrz kilkumilimetrowa warstwa
węglanu wapnia, który przez setki milionów lat wytrącał się ze
środowiska na powierzchni krzemiennego wypełnienia.
Anomalocaris był pierwszym z pływających olbrzymów sprzed 500 mln.
lat, według różnych źródeł dochodził do 3-4 metrów. Znajdowane przeze mnie wypełnienia należały
do osobników wielkości ok.1 metra.
Piszę, że był pierwszym ponieważ w odróżnieniu od poprzednich organizmów
żyjących na dnie mórz, był stworzeniem wolno pływającym w toni. A z tych, które oderwały się od dna był gatunkiem
największym na owe czasy.
fot. 5. Inny fragment krzemiennego
wypełnienia odwłoku. Na fotografii widoczne skręcenie w przekroju.
Powierzchnie zewnętrzne po bokach, jedna wklęsła, druga wypukła. Homo erectus popatrzył,
ocenił i obił jak trzeba - majstersztyk, bo wykorzystał powierzchnię
wklęsłą bez odbijania materiału. Krzywą zaznaczona myśl.
fot. 6. Jak pomyślał, tak zrobił. Jednym dużym obiciem i kilku małymi z jednej strony wykonał krawędź tnącą. Drugą wklęsłą pozostawił nietkniętą.
fot.7. Wykorzystał naturalną powierzchnię, bez odbijania. Na dzień dzisiejszy krawędź tnąca jest zniszczona.
Porcje krzemienia z wypełnień
są duże i jednorodne, sposobne do wyrobu narzędzi, nawet siekier. Odcinki długiego odwłoku o przekroju
spadającej kropli bardzo się do tego nadawały.
Obły szeroki przekrój wykorzystywał jako ergonomiczną część chwytową a
ostre zakończenie wystarczyło obić na krawędzi.
Taki materiał był przez naszego przodka pożądany, takiego szukał,
znajdował i stosował.
fot. 8, 9. Przełomy po odłupaniu
oczu. Koncentryczne warstwy na przemian krzemionki i węglanu wapnia.
Czyżby wciągnięty słupek z oprawą oka?
Przez uczonych paleontologów
znajdowany bardzo rzadko i przez dziesięciolecia znaleziska nie poddawały się
opisowi ale wreszcie udało się go zobrazować.
Mam nadzieję, że prezentowane przeze mnie fragmenty, niestety różnych
osobników, będą dla nich pomocne, bo potwierdzają ich spostrzeżenia i
wnioski. Niestety też, jako wypełnienia
pustek po organizmach lub skamieniałości gnijących organizmów, pozbawione są
szczegółów na przykład płetw i odnóży.
Padlinożercy na dnie objadły, co się dało a procesy gnilne i wtórne
działanie krzemionki do reszty zatarło szczegóły.
fot.10. Fragment głowy innego
osobnika, tu skamieniałe zniszczone oko wystające jako półkula, na
obwodzie widoczna oprawa - wciągnięty do środka słupek z gałką oczną?
Notacje Centrum.
Jednak oglądając fotografie
zauważyłem, że w jednym kamieniu oko jako półkula wystaje z kamienia, widoczna
też jest oprawa. W innym kamieniu, całej
głowy oczy są odłupane ale w przełomach widoczne są współśrodkowe struktury
krzemienia i nie tylko. Czyżby anomalokaris
miał oczy na wysuwanych słupkach, teleskopach? – przełomy odłupań oczu i
oko wciągnięte do poziomu głowy na to wskazują.
Mogę się mylić, bo jak widać, są to szczegóły różnych skamieniałości,
różnych osobników. I niech to zostanie
zagadką dla kolegów paleontologów.
Łupać kamienie każdy głupi
potrafi, ale z tego tylko okruchy i odłamki.
Nasz przodek potrafił więcej,
przed uderzeniem długo przyglądał się krzemieniowi aby ustalić, w którym
miejscu uderzyć, aby uzyskać pożądany efekt odłupek, wiór lub narzędzie także
te rdzeniowe. Miejsce uderzenia, jego
siła, dobrany do tego odpowiedni kształtem i wagą kamień, bo efekty tych
działań były przemyślane i zrealizowane.
I nie trwało to latami, bo latami nabywał wprawę, aby wykonać to raz
dwa.
Celowo użyłem powyżej słów –
wiór i narzędzie rdzeniowe, po to, aby do reszty wnerwić tabuny uczonych. Bo to, że ich nie wykonywał, nie wynika z
tego co napisano przed wiekami. Na to
można się powoływać do końca świata a nawet dłużej. To wynika ze znalezisk a z moich znalezisk
wynika, że było inaczej.
To, że uczone osoby nie
znalazły w/w, oznacza tylko to, ŻE ICH NIE ZNALAZŁY, to i tylko to.
Wnioskowanie, że czegoś nie
ma, bo tego nie znaleziono jest błędne i spłaszcza obiekt badań.
TAK NIE WOLNO PISAĆ !
Wolno napisać, że nie znaleziono
na to dowodów, i basta!
I kiedy ktoś znajduje COŚ a stoi
napisane, że tego nie ma, dochodzi do katastrofy. Na szczęście, to nie jest moja ta przepiękna
katastrofa.
Notacje Centrum.
Korespondencja z
Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego ma się ku końcowi. Sprawa ochrony terenów lęgowych Homo
erectusa , Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości ma się ku końcowi, to nie jest
już moja sprawa prywatna. Rezultatów;
działań i odpowiedzi brak.
Aktualizacja. 28.12.2014.
Kamienie mają to do siebie,
że można w nich ciągle odkrywać i odczytywać nowe ślady. Opisując drugą skamieniałość Anomalokaris,
tę z okiem, potrzebowałem nowych a czytelnych ujęć. A tu Słońca nawet na lekarstwo, do
makrofotografii korzystam ze Słońca i lusterka.
Dopiero teraz z okazji świąt ścisnął mróz i pokazało się Słońce. Ustawiając kamień, aby ukazać oko z profilu
dopatrzyłem się z boku charakterystycznego przełomu spadającej kropli.
Ale ten przełom z przodu
głowy nie dotyczył odłupanego torsu (odwłoku) osobnika. Ten przełom dotyczył odłupanego ramienia
chwytnego zwierzęcia. Matka Natura
natychmiast wykorzystuje i powiela swoje wynalazki.
fot. 11. Fragment skrzemieniałej
głowy; u góry oko, z prawej po skosie w dół ciągnie się odnóże chwytne.
Na powierzchni kamienia widoczne fragmenty skóry lub chityny (?).
fot. 12. Oko w profilu. Na dole z prawej przełom odłupanego odnóża chwytnego.
Z lewej odłupanie tułowia (odwłoku).
fot. 13. W centrum widoczny przełom w kształcie odwróconej kropli, zaokrąglenie z prawej, zbieżność z lewej (widok w poziomie).
W wersji żywej na krawędzi
kropli nie był umieszczony ciąg drobnych odnóży jak w odwłoku. Tam były rozmieszczone kolce (haki) do
chwytania dwoma odnóżami pokarmu i wkładania go do otworu gębowego.
Oczywiście, korzystam z
opisów i rekonstrukcji uczonych, bo w krzemiennej skamieniałości takich
szczegółów brak, pozostał tylko przełom po wykruszonym odnóżu. Do mnie należało odczytanie tego przełomu,
sfotografowanie i przekazanie komu trzeba czyli Wam. Bo jeśli zaszliście za mną aż dotąd, to
musicie o tym wiedzieć. Z takich
szczegółów uczeni budują całość, opisują Świat i chwała im za to. Jeśli nawet się mylą, to przyjdą następni i
wyprostują jak należy.
Foto autor; Roman Wysocki
17.12.2014 Bystrzyca Górna
k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.