Kamień w kamieniu.
Notacje Centrum.
Tekst przeniesiony ze strony "Homo erectus - cywilizacja".
Opisując precjoza ze skrzemieniałego tłuszczu sięgnąłem głęboko do skrzynki krzemieni podarowanej mi przez Panią Halinkę z Lubomierza.
Dostałem ją przed rokiem z
okazji Lwóweckiego Lata Agatowego.
Obejrzałem kamienie i odłożyłem na lepsze czasy. Teraz sięgnąłem do nich w poszukiwaniu małych
dzieł sztuki i znalazłem (ale jak w zwyczaju, o tem potem).
fot. 1. Porcja tłuszczu
oblepiona następną porcją.
Moją uwagę zwrócił dziwny kamień skrywający w środku drugi kamień a obydwa wykonane z tłuszczu wytapianego w formach.
fot. 2. W zaznaczonych
obszarach odłupania (ubytki):
1 - obłożenie grube, ubytek
współczesny,
2 - obłożenie cienkie, stary ubytek
– pobieranie tłuszczu przez oskubanie palcami wierzchniej warstwy tłuszczu,
3 - porcja w środku.
W moich dotychczasowych rozważaniach Homo erectus zamieszkiwał Dolinę Bobru i na północ, i wschód, góry na granicy z równinami czyli Ziemię Niczyją.
Obfite znaleziska krzemieni o
kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od rzeki Bóbr wskazują na to, że
tam też zamieszkiwał nasz przodek.
Rzeka, dżungla i dostęp do
sawanny to optymalne warunki bytowania Homo erectusa. W takiej lokalizacji obfitość źródeł, czystej
wody do spożycia decydowała o zasiedleniu.
Miało się okazać, że nie tylko na Ziemi Niczyjej, naszemu przodkowi
wystarczyły góry porośnięte dżunglą, odkryte doliny między górami, miejscowe
strumienie i liczne źródła. A tak
właśnie było przed 1 mln. lat w okolicach Lubomierza a przed zlodowaceniami.
Rodzi się zapytanie, jak
licznie i gdzie Homo erectus zamieszkiwał obrzeża Sudetów w rozciągłości
1,6 mln. – 400 tys. lat?
I sam sobie odpowiadam –
licznie w całych Sudetach.
Skoro zamieszkiwał od
Lubomierza przez Lwówek Śląski aż po Złotoryję a końca ani granicy nie ustalę,
to muszę zakładać, że zamieszkiwał całe Sudety.
Sprawdzić tego nie mogę, bo
komunikacji żadnej, sam w sobie mobilny nie jestem, nogi za krótkie a i chorób
kręgosłupa mi do tego nie brakuje.
Zrobię to w następnym życiu, bo w tym nie mam na to środków (finansowych)
ani zdrowia.
fot. 3. Skamieniała porcja sosu wybranego z formy po
ugotowaniu mięsa.
Gdzieś w tej książce pisałem, że oddzielnie zajmę się krzemieniami ale miałem na myśli narzędzia naszego przodka. Z powodu sztuki zatrzymałem się na krzemiennych wyrobach z tłuszczu, nad dziełami sztuki. Przyszło mi więc pożonglować przed nosami uczonych skamieniałym tłuszczem, wyrobem sztucznym wytopionym przez Homo erectusa. Niech dalej tkwią sobie w niewiedzy, w przekonaniu, że to nie artefakty, że to naturalne kamienie pochodzenia geologicznego.
Dziwny krzemień okazał się dwoma porcjami przetopionego tłuszczu. Okazało się, że po wylepieniu jednej porcji tłuszczu nasz przodek oblepił ją warstwą tłuszczu z następnego wytopu. Bardzo dobry stan skamieniałości, niewielka erozja i ślady krwi każą mi przypuszczać, że została wykonana w Okresie V t.j. ok. 400-350 tys lat p.u.
fot. 4. Inna płaska porcja
tłuszczu, widoczny z lewej stary ubytek a z prawej odcisk palca na dużej
długości. Wygląda na to że ubytek
powstał na skutek posmarowania (zeskrobania) nią placka. W tym miejscu wierzchnia porcja tłuszczu została zeskrobana - porcja ulepiona na porcji wewnątrz.
Przeznaczona do wypieków lub
smarowania placków, chlebów – jeśli smakowała.
Ten sos niekoniecznie smakował, barwa sosu na powierzchni zewnętrznej i w przełomie - 2, wskazuje na to, że mięso
przypaliło się. Sosy zanieczyszczone
były szumowinami i pianą, która zbierała się na wierzchu. W czasie ugniatania porcji te brudy wyciskane
były na powierzchnię, w tej porcji na całym obwodzie elipsoidy. Jak widać, smak też jest widoczny, dlatego wróciłem do tej fotografii.
Gdzieś w tej książce pisałem, że oddzielnie zajmę się krzemieniami ale miałem na myśli narzędzia naszego przodka. Z powodu sztuki zatrzymałem się na krzemiennych wyrobach z tłuszczu, nad dziełami sztuki. Przyszło mi więc pożonglować przed nosami uczonych skamieniałym tłuszczem, wyrobem sztucznym wytopionym przez Homo erectusa. Niech dalej tkwią sobie w niewiedzy, w przekonaniu, że to nie artefakty, że to naturalne kamienie pochodzenia geologicznego.
A napisałem tak dlatego, że w
skrzynce z krzemieniami nie obyło się bez odkryć a za jednymi rodzą się
następne.
Dziwny krzemień okazał się dwoma porcjami przetopionego tłuszczu. Okazało się, że po wylepieniu jednej porcji tłuszczu nasz przodek oblepił ją warstwą tłuszczu z następnego wytopu. Bardzo dobry stan skamieniałości, niewielka erozja i ślady krwi każą mi przypuszczać, że została wykonana w Okresie V t.j. ok. 400-350 tys lat p.u.
Jak już wiecie z tych stron,
nie jestem raptus i nie stawiam pochopne wniosków, lubię mieć potwierdzenie w
wielu artefaktach, bo powtarzalność, to pewność.
Upewniłem się przeglądając
ten przypadkowy zbiór krzemieni. Piszę
przypadkowy, bo zbierany luźno po polach czyli w różnych siedliskach i z
różnych okresów.
Marna jest dola
pioniera. Uczony to powoła się na
źródła, posypie znanymi nazwiskami. To
uwiarygodnia jego „wynalazki” i wygląda poważnie.
Pionier musi być niepoważny,
bo powołuje się na własne odkrycia i na własne wymysły.
Relacjonując „Warsztat
twórczy Lu” chwaliłem się, że rozróżniam już odmienne porcje tłuszczu,
pochodzące z różnych stanowisk na terenach, które znam.
fot.6. Z drugiej strony poprzedniej porcji druga
przyklejona porcja. W zaznaczonych obszarach widoczne ubytki w drugiej
(wierzchniej) porcji. W ubytkach
widoczna porcja pod spodem.
W skrzyni znalazłem porcje tłuszczu wylepiane w kształcie kuli, obłe i kluski a wśród nich porcje zlepiane z dwóch a nawet trzech porcji. Znalazłem porcje nałożone jedna na drugiej a nawet trzy porcje sklejone razem.
W skrzyni znalazłem porcje tłuszczu wylepiane w kształcie kuli, obłe i kluski a wśród nich porcje zlepiane z dwóch a nawet trzech porcji. Znalazłem porcje nałożone jedna na drugiej a nawet trzy porcje sklejone razem.
fot.7. Kolejna porcja
tłuszczu – trzy porcje 1, 2, 3 ułożone równolegle (poziomo) i zaciśnięte w dłoni.
Porcji w kształcie placków nie znalazłem, bo nasz przodek wynalazł inny sposób na oszczędność miejsca w przechowaniu. Wszak im większa jest bryła tym mniej miejsca zajmuje w opakowaniu; misce z tykwy, skorupie z formy czy w zawiniątku ze skóry lub liścia. Oczywiście zajmuje mniej miejsca, niż kilka mniejszych porcji a luzem przy tym samym ciężarze.
foto autor Roman Wysocki
Porcji w kształcie placków nie znalazłem, bo nasz przodek wynalazł inny sposób na oszczędność miejsca w przechowaniu. Wszak im większa jest bryła tym mniej miejsca zajmuje w opakowaniu; misce z tykwy, skorupie z formy czy w zawiniątku ze skóry lub liścia. Oczywiście zajmuje mniej miejsca, niż kilka mniejszych porcji a luzem przy tym samym ciężarze.
To wskazuje nie tylko na
przemyślność naszego przodka, był człowiekiem praktycznym a jak najmniejsza
wielkość pakunku była potrzebą.
Szykował się do dalekiej
drogi, potrzebował spakować się do Wielkiej Wędrówki, Okres V.
Określiłem ten zbiór jako
przypadkowy z systematycznego punktu widzenia.
Bo z punktu widzenia
zbierającego, zbiór był określony i zamierzony.
Pani Halinka zbierała
krzemienie wybiórczo, zbierała te krzemienie, które zwróciły jej uwagę i
zaintrygowały. I słusznie. Dla niej były warte poszukiwań choć nie
wiedziała czym były ani, jak ważne będą dla mnie. Aż boję się pomyśleć, co jeszcze ma w swoich
zbiorach.
Dziękuję Pani Halinko! Jestem bardzo wdzięczny za Pani wkład w
historię przodków. Przy tej okazji
podziękuję też innym a dotychczas anonimowym darczyńcom;
- Januszowi Szupszyńskiemu
(krążek szarej maści, miseczka do jadu, Strażnik i słowa pociechy),
- Ireneuszowi Rewersowi
(żebro, narzędzie rolnicze),
- i wielu, wielu innym,
którzy nic nie dali ale bardzo chcieli.
foto autor Roman Wysocki
29.10.2014 Bystrzyca Górna k.Wlenia.
Prawa autorskie zastrzeżone.