Notacje Centrum.
Tekst przeniesiony ze strony "Homo erectus - cywilizacja".
fot.1. Porcja skamieniałego
sosu wybieranego z formy szpatułką.
Odwrócona tak, jak została wyrzucona z miseczki.
Wiem, że znudziłem już
Czytelników tematem skrzemieniałych sosów wytapianych podczas gotowania mięsa i
skrzemieniałych tłuszczów wytapianych oddzielnie.
Zajmuję się tym, bo traktuję
je tak, jak paleontolodzy traktują skamieniałości przewodnie. Co więcej, w przypadku pozyskiwanych
tłuszczów te znaleziska traktuję jako wyróżniki CYWILIZACJI pośród innych
artefaktów.
I nie stało się to z dnia na dzień,
latami zbierałem odłamki krzemieni w kolejnych odkrywanych obozowiskach aż
znalazłem ten jeden a po latach następny.
Te kamienie przesądziły o zbudowania teorii krzemieni powstałych
sztucznie jako wynik działań człowieka, bo Homo erectusa.
fot. 2. Skamieniała porcja sosu po gotowaniu mięsa w formie w widoku naturalnym. Ilustruje zgarnianie sosu na krawędzi miseczki;
1 - odkładane kolejne porcje sosu,
2 - skrzemieniały sos widoczny w ubytkach piany i brudów na powierzchni znaleziska,
3 – otwory w porcji, nieregularne zgarnianie i odkładanie kolejnych porcji sosu.
3 – otwory w porcji, nieregularne zgarnianie i odkładanie kolejnych porcji sosu.
Przełomowymi znaleziskami dla tej teorii były fragmenty porcji sosu zgarnianych do naczynia. Już wiecie o co chodzi, prezentowałem je opisując zjawisko i czynności czyli zbiorczo. Jako znalezisko znaczące muszę do niego powrócić szczegółowo i wytłumaczyć je uczonym.
fot. 3. Porcja skamieniałego sosu zastygłego na dnie
rozbitej formy (odwrócona!). Forma otwarta
na gorąco, widoczne pory i dziury po gwałtownie odparowującej wodzie.
Znajdując kolejne wytwory
tłuszczowe, ulepione obłe formy zastanawiałem się dlaczego to robił. Dlaczego formował porcje tłuszczów i sosów? Mógł przecież pozostawić je w rozbitej skorupie,
przelać do miseczki z tykwy (to akurat robił), a niesmaczne wylewał na ziemię.
Odpowiedź podpowiedziały mi
ostatnie eseje a w nich dywagacje o robactwie i kontroli zapasów. Lepienie porcji pozwalało na gromadzenie
zapasów w jednym miejscu i dostęp dla okresowych kontroli „świeżości”. Ponadto, i to widać na zdjęciach, rozwinięte
powierzchnie zewnętrzne, pęcherze powietrza w środku albo dziury do środka, to
zaproszenie dla małych nieproszonych gości – robactwa.
Obłe formy to najmniejsze
powierzchnie zewnętrzne a wylepianie wygniatało ze środka pęcherze powietrza,
likwidowało dziury na powierzchniach zewnętrznych. Te działania utrudniały dostęp robakom,
minimalizowały straty a przy tym były wygodne dla przechowywania w jednym
miejscu.
fot. 4. Skamieniała porcja sosu po gotowaniu mięsa
wylana z formy na ziemię. Widoczne odłupania
wierzchniej warstwy brudów i piany.
Prezentując porcję sosu
zgarnianego do kulistego naczynia obróciłem znalezisko krzywizną kuli do góry
stosownie do oświetlenia i dla czytelności fotografii.
Takie potraktowanie artefaktu
przekracza możliwości intelektualne uczonych.
Dla potrzeby tego eseju a nie
mogąc sfotografować w pozycji naturalnej (straty światła i czytelności),
pozwoliłem sobie obrócić stare zdjęcie w pionie.
Nikomu nie zalecam obracania
monitora, zrobiłem to dla Was.
Teraz też jest czytelne choć
wcale nie jest zrozumiałe dla wszystkich.
Ale będzie czytelne jeśli uczony
zrobi niezbędne do doświadczenia zakupy, usmaży sobie pyszne schabowe a tłuszcz
po zastygnięciu zgarnie nożem na brzegu szklanej a kulistej filiżanki. Pychota do smarowania chleba, przyjemne z
pożytecznym. Jeśli będzie przy tej
czynności roztrzepany (a uczeni tak mają), to uda mu się nawet wyprodukować
dziury – jak w porcji na fotografii.
fot. 5. Fragment skamieniałej porcja sosu z dużej
formy. Po ostygnięciu sos pobierany był
szpatułką, łyżeczką jakkolwiek by to nazywał do smarowania wypieków lub
magazynowania – do miseczki i lepienia porcji.
1 – ślady pobierania sosu, bruzdy na powierzchni porcji po zastygnięciu,
2 – w ubytku widoczny przełom czystego sosu,
3 – piana i brudy powstałe podczas gotowania (fusy) na powierzchni porcji.
1 – ślady pobierania sosu, bruzdy na powierzchni porcji po zastygnięciu,
2 – w ubytku widoczny przełom czystego sosu,
3 – piana i brudy powstałe podczas gotowania (fusy) na powierzchni porcji.
Napisałem pełnymi słowami, że
sos pobierał patyczkiem z wierzchu sosu pozostałego i zastygłego w szczątkach
formy glinianej. Tak dużych szczątków
form nie mam w swojej kolekcji ale mam wystarczające ilości sosu a w nich także
te ze śladami pobierania.
fot. 6. Narzędzia; gliniane, drewniane i z kości do
spożywania gorącego mięsa. Także do pobierania tłuszczów
i sosów do smarowania wypieków.
Pisząc o patyczku zbyłem Czytelników
słowem (wszak Czytelnicy bogaci są w wyobraźnię) nie udokumentowałem słowa
fotografią, bez materiału dowodowego.
Patyczka brak i wcale nie będę go szukał, wystarczy odrobina wyobraźni i
łyżeczki (szpatułki) do spożywania gorącego mięsa zaprezentowane na fotografii
w eseju.
A jako że wyobraźni i pamięci brak, powtórnie zaprezentuję narzędzia do jedzenia. Bo te mają dość spiczastych końcówek pasujących do kanałów wyrytych w krzemieniu na fotografii. A nieprawda, bo w tłuszczu ale to też nie mieści się w uczonych głowach.
A jako że wyobraźni i pamięci brak, powtórnie zaprezentuję narzędzia do jedzenia. Bo te mają dość spiczastych końcówek pasujących do kanałów wyrytych w krzemieniu na fotografii. A nieprawda, bo w tłuszczu ale to też nie mieści się w uczonych głowach.
Miseczki z tykwy były ciągle
w użyciu, były ciągle potrzebne, trzeba było opróżniać je z tłuszczów i sosów. Po wyrzuceniu z miseczki powierzchnia
zewnętrzna porcji była pofałdowana (rozwinięta) i podziurawiona, niewykluczone
były powstałe przy zgarnianiu pęcherze powietrza w środku. Wygniatanie w obły kształt likwidowało te
niedoskonałości i minimalizowało możliwe zagrożenia biologiczne.
Sam bym tego nie wymyślił,
gdyby nie wymyślił tego Homo erectus.
fot. 7 . Porcja sosu uformowana w elipsoidę, do dalszego spożycia albo do przechowania:
1 - brudy i piana wygniecione z porcji na obrzeże porcji,
2 - współczesny ubytek, przełom sosu.
1 - brudy i piana wygniecione z porcji na obrzeże porcji,
2 - współczesny ubytek, przełom sosu.
Takie niewdzięczne potraktowanie
uczonych było mi potrzebne, bo bez zrozumienia skąd się wzięły (i w jaki
sposób) tłuszcze ani rusz z tematami wypieków, narzędzi i dzieł sztuki. Jako materiał wyjściowy do ich wyrobu
kamieniał przez setki tysięcy lat, aby stać się nie tylko materiałem na
narzędzia potomków ale i dzisiejszym zabytkiem.
fot. 8. Porcja skamieniałego tłuszczu wytopionego i wyjętego z formy na gorąco;
1 - wgłębienia powstałe podczas zaciskania gliny przy robieniu formy,
2 - ubytki, utrącenia stare,
3 - wgniecenia podczas gotowania pod ciśnieniem, pomiędzy porcją a ścianami formy,
4 - pory, którymi odparowywała woda, para wodna z przetopionego tłuszczu. Forma otwarta na gorąco.
A nie mówiłem, krzemień ale tylko ten wykonany z tłuszczów lub sosów przez naszego przodka, jest dziś produktem sztucznym. Nasz przodek, biedaczysko, nie wiedział, co robi. Ale wiedzieli to jego potomkowie po kilkuset tysiącach lat. Bo skrzemieniałe porcje wykorzystywali do wyrobu narzędzi krzemiennych.
I przepraszam Czytelników, żem ich skołował a uczonych zwyobracał. Jestem tak biedny, że nawet na powagę mnie nie stać i niech to będzie moim usprawiedliwieniem. Zrobiłem to dla nauki, bo tym niecnym sposobem wrzuciłem do Waszych głów sztuczny krzemień z paleolitu i wrzuciłem go tam na zawsze.
Foto autor Roman Wysocki
1 - wgłębienia powstałe podczas zaciskania gliny przy robieniu formy,
2 - ubytki, utrącenia stare,
3 - wgniecenia podczas gotowania pod ciśnieniem, pomiędzy porcją a ścianami formy,
4 - pory, którymi odparowywała woda, para wodna z przetopionego tłuszczu. Forma otwarta na gorąco.
I uwaga dla zbierających a
rozróżniających.
Krzemień naturalny i
skamieniałości krzemienne pokryte są na zewnątrz białą warstwą węglanów wapnia;
kredą lub kamieniem wapiennym. Warstwą
od bardzo cienkiej aż do kilku milimetrów (metrów). A na Jurze tkwią w wapiennych skałach jak
rodzynki. Krzemienie sztuczne, bo
wytworzone przez Homo erectusa nie mają tej warstwy, bywają zabrudzone
brudami wyciśniętymi podczas wygniatania porcji. Te zabrudzenia można odróżnić, nie dają się
usunąć, krzemienieją razem z porcją i z węglanem wapnia nie mają nic wspólnego. I można to sprawdzić już w polu ostrzem
scyzoryka.
A nie mówiłem, krzemień ale tylko ten wykonany z tłuszczów lub sosów przez naszego przodka, jest dziś produktem sztucznym. Nasz przodek, biedaczysko, nie wiedział, co robi. Ale wiedzieli to jego potomkowie po kilkuset tysiącach lat. Bo skrzemieniałe porcje wykorzystywali do wyrobu narzędzi krzemiennych.
A od niedawna, za moją
przyczyną, wiedzą o tym współcześni i nie mogą się z tym pogodzić. Bo jak pogodzić się z tym, że ten wyjątkowy
krzemień jest jednocześnie sztucznym kamieniem i skamieniałością
przewodnią. No jak?
Jako tłuszcz lub sos był
produktem sztucznym, bo wytworzonym przez człowieka. Przez setki tys. lat naturalnie absorbował
krzemionkę, albo też, to krzemionka go konsumowała. Został krzemieniem, ktoś to odkrył a
opublikował, no i się narobiło.
Powstał problem; czy to
sztuczny a naturalny kamień, czy na odwrót?
Problem podobny do tego; co
było pierwsze, jajo czy kura?
W przypadku tych i tylko tych
krzemieni jedno jest wiadome: tłuszcz
był pierwszy.
Do rozwiązania pozostawiam
problem uczonym, nie moja na to głowa.
I przepraszam Czytelników, żem ich skołował a uczonych zwyobracał. Jestem tak biedny, że nawet na powagę mnie nie stać i niech to będzie moim usprawiedliwieniem. Zrobiłem to dla nauki, bo tym niecnym sposobem wrzuciłem do Waszych głów sztuczny krzemień z paleolitu i wrzuciłem go tam na zawsze.
I niech Wam się nie wydaje, że jest inaczej.
Foto autor Roman Wysocki
09.11.2014 Bystrzyca Górna
k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.